Nie robił sobie nadziei. Połowę życia był sam i nauczył się z tym żyć. Uważał, że dziewczyny znajdą sobie lepszego niż On co i tak wielce trudne nie będzie. Nie potrzebował komplikować sobie prostej drogi. Wolał by uważano go za zimnego drania, który nie potrafi kochać, niż za frajera, który najpierw wykorzysta a potem zostawi, rzucając jakiś zgrabny tekst o tym jaka to panna była nieodpowiednia dla niego - żeby wyjść z twarzą, albo żeby jakoś wytłumaczyć sobie swoje szczeniackie zachowanie. Miłość go nie interesowała. Miał dobrze ułożone życie, dwie prace, motor, rodzinę i konto w banku. Wolał spełniać swe marzenia, póki je miał, niż szukać na świecie czegoś takiego jak 'miłość' co i tak, w jego przekonaniu, nie istniało. /katajiina
|