[cz3]:ksiądz powtórzył jeszcze raz...:biorę sobie Ciebie Marcinie...-Ona nadal milczała... Z jej oczu zaczeły płynąć łzy,emocje sięgneły zenitu...-Przepraszam, ale nie mogę,nie kocham Cię odłożyła obrączkę na poduszeczkę...Podciągnełą rękami suknię i zaczeła biec ku drzwiom.-Aśka ! Rozbrzmiał się krzyk...Ale on już nic nie słyszała...Myślała o tym aby zdąrzyć...Niech pan wysiada,warkneła na woźnice z karety.Wsiadła złapała za lejce i krzykneła:-Wiooooo !-I tyle jej było widać ,pędziła przez drogi ,w myslach wciąż błagając Boga ,aby zdążyła... Dotarła do jego domu,podbiegła nerwowo pukając..-Boże święty Asiu Ty nie w kosciele ,Matko co się stało !?-przywiatała ją jego mama.-jee...jest Kuba?-wstrzymała oddech bojąc się odpowiedzi...-Tak jest na górze ,poszedł po walizki.-Bogu dzięki,mogę ?-wstchneła-Proszę.-biegła po sochodach...-Staneła w drzwiach jego pokoju ,widząc jak jej ukochany,domyka ostatnią walizkę...-Kocham Cię. -powiedziała pół szpetem.Po czym rzuciła mu się na szyję...
|