spotkali się w pobliskim parku. dziewczyna zalewała swoją twarz łzami. - dzięki Tobie dowiedziałam się, co tak naprawdę znaczy kochać. nie odchodź, nie przeżyję bez Ciebie... - mówiła, krztusząc się łzami. - nie rozumiesz. to już przeszłość. - powiedział zwyczajnym tonem, pozbawionym uczuć. - spakuj moje rzeczy. przyjdę po nie jutro. - wstrząsnął nią ból, jakby zadał śmiertelny cios w jej małe serce. upadła na kolana, kryjąc twarz w dłoniach. niezdarnie się podnosząc, poszła w stronę ich mieszkania. w głowie miała setki myśli. z rozpaczy trzasnęła drzwiami. wyjęła z szafki ulubione wino i otworzyła szafę. zaczęła go pakować. tuliła każdą rzecz, która należała do niego. napawała się ostatni raz ich strukturą, zapachem. kilkakrotnie wkładała i wyjmowała je z torby. nie potrafiła rozstać się z jego perfumami i szarą koszulką. schowała je w szufladzie, jak prawdziwe skarby.
|