- Zatańcz ze mną - spojrzała mu prosto w oczy
- Przecież wiesz, że nie potrafię ...
- Wiec ja będę prowadziła - upierała się przy swoim
- Nie, tak nie wypada, dziewczyna nie może prowadzić w tańcu - zaprotestował
- Dzisiaj ostatni raz zatańczmy, proszę, tak, jak gdyby umarł czas* - zanuciła delikatnym i subtelnym głosem - A jeśli jutro zniknę ? - szepnęła wprost do jego ucha
- Chodź - wziął jej dłonie i położył na swoim karku. Następnie objął ją w pasie i zaczął prowadzić.
|