Wzięłam tabletki. Nie czułam już nic. Nie czułam bólu. Po prostu osuwałam się na krześle. Zasnęłam. Było mi tak błogo. Wiedziałam, że jeszcze chwila a znajdę się w lepszym życiu. Nagle obudziłam się. Znalazłam się w jakimś pomieszczeniu, wyglądającym mi na szpital. Na krześle siedział On, trzymając moją dłoń modlił się. "Cześć" wyszeptałam. Jego głowa momentalnie podniosła się. Ucieszył się, że się obudziłam po czym sięgnął po komórkę. Powiedział: po co to zrobiłaś? Wszyscy odchodzili od zmysłów. Twoja klasa nie miała nawet lekcji, nikt nie potrafił się skupić. Ja siedziałem tu przez ten czas i modliłem się byś się obudziła. Lekarze nie dawali ci najmniejszych szans. Zdziwiłam się. Dlaczego siedziałeś tu przez ten cały czas, przy mnie? -zapytałam. Zamyślił się i odpowiedział: dlatego...dlatego że bez ciebie to życie nie miałoby sensu. Po tej chwili kiedy ja wpatrywałam się w jego brązowe oczy, wparowała cała moja klasa z moimi ulubionymi czekoladkami.
|