Gdy przykładam głowę do poduszki uchodzi ze mnie całe życie. Czuję jak żal i złość nagromadzone w moim sercu rozlewają się po całym moim ciele. Czuję jak łzy które za wszelką cenę staram się zatrzymać spływają po mojej twarzy. Płaczę... płaczę całą sobą. Płaczę wewnętrznie. Wszystko we mnie płacze. Chowam się pod kołdrę, spod której najchętniej już nigdy bym nie wyszła, nie przeszkadza mi już mokra poduszka, mokra od smutku. Od skroplonego smutku. Nic mi już nie przeszkadza. Modlę się do Boga, modlę się by przyszedł sen, bym mogła choć przez chwilę nie myśleć. Modlę się, by to wszystko minęło, bym umiała cieszyć się każdym nowym dniem.
|