- ja, to kochanie jestem królem. - stwierdził odrywając się od czekoladowego budyniu. - pfff. chciałbyś.- przewróciłam oczami. - nie musze chceć. - odparł. wstał, podszedł do mnie, założył mi kosmyk włosów za ucho. - ja jestem królem, bo Ty skarbie wybrałaś właśnie mnie.
|