Miłość jest jak powietrze w pokoju. Napawasz się nim. Nie możesz bez niego żyć. Nawet nieświadomie go potrzebujesz. Uzależnienie trwa od dziecka. Musisz kogoś kochać, tak jak oddychać. Po jakimś czasie robi się duszno. Czynność staje się męcząca. Potrzebujesz zmiany. Otwierasz okno, wietrzysz pokój - otwierasz serce, wietrzysz je, by móc świeżo pokochać. Zanieczyszczone uczucie odchodzi. Ranisz osobę, która jest od Ciebie uzależniona. Wraz z otwarciem okna, łapiesz przeziębienie, a w oczach owej osoby, dla której jesteś formą osobistej heroiny stajesz się zimną suką.
|