uciekam przed siebie : albo w tłum , albo do lasu , albo w nicość .
bronie się w tajemnych sekundach , odliczanych przez skradzione zegary .
pożyczam od czasu dni , żebym jeszcze mogła wytchnąć . wydaje mi się ,że całe to moje istnienie
, to czek bez pokrycia . czas , przeszywany ciągłą świadomością bólu , wydaje się stracony .
rozprasza , rozpala na drobne iskierki , które ulatują . przytulić się by tak nie bolało .
milczenie zamyka mnie tajemnym kluczem .
|