Gdzie te udawane kłótnie o to, kto ma zwinąć się z kanapy i podejść włączyć telewizor, czy o to, kto kogo bardziej kocha? Gdzie odsypianie trudnych chwil w moim łóżku, czy ukrywanie się przed światem w Twoich ramionach? Dokąd odeszły wszystkie spontaniczne spotkania, nieśmiałe pocałunki, plastikowe pierścionki z deklaracją miłości, aż po grób? Jak mogłam pozwolić odejść pierwszej, tak wielkiej miłości mojego życia, samej sobie, wbijając tym sztylet, powoli, przed dłużące się miesiące, prosto w serce?
|