Siedzę sobie na kanapie u ciotki, gdy do ich domu przychodzi ich sąsiad. Był wcięty. Uśmiechnęłam się do niego. 'Dobry.' A ten zaniemówił. Gdy poszłam nalać sobie coś do picia, słyszałam, jak pyta się wujka. 'Ile ona ma lat?!' Robiłam to wszystko jak najciszej, żeby usłyszeć każdą wypowiedź. 'Jest w wieku mojego syna.' Uśmiechnęłam się. 'No co Ty? Taka młoda? Ja bym jej dał z 19 co najmniej!' Tym razem, to ja zaniemówiłam. ' Ty taki stary, 50 na karku i bierzesz się na nastolatki? Chcesz oberwać od bratanka? On Ci da, to są przyjaciele, chcesz mieć z nim na pieńku?' Usłyszałam ciocię. 'E tam on, ona to taka bomba, że mnie to wszystko ściska.' Ten przyszedł do mnie, pożegnać się. 'No to do wieczora.' Powiedział i próbował mnie pocałować. 'Weź się koleś ogarnij. Nie dość, że jesteś stary, to na dodatek śmierdzisz, jakbyś się z 2 tygodnie nie mył. Weź idź, bo jak zadzwonię po kolegów, to się obsrasz na rzadko.' Poszedł, jeszcze nie wrócił.
|