wracam wieczorem do domu , snieg sypia tak powolli ale ładnie po mimo tego ze nie lubie zimy ten wieczor bardzo sie Mi podoba, serce bije jakoś mocniej zdecydowanie szybciej , płatki śniegu odbijaja sie w blasku latarni , zatrzymuje sie na moście wyciągam papierora.. nerwowym ruchem szukam zapalniczki, dłonie zimne, ale odpalam fajke , zaciągam sie bedzo głęboko czuje dym w płucach w oczach stoją łzy.. ale nie, nie płacze.. przeciez tak rzadko to robie kurwa.. gasze papierosa wyrzucam do wody.. i ide dalej.. jak gdyby nigdy nic...
|