Szli razem przez park. Słoce rozjaśniało Jego kasztanowe włosy kolorem miodu. Podbiegła do drzewa i ściągnęła buty, oparła się i krzyknęła -"KOCHAŁBYŚ MNIE NA BOSO?" -"OCZYWIŚCIE" - odrzekł. Spacerkiem za rękę doszli do dużej fontanny będącej centralnym punktem ich wędrówki. Uśmiechnęła się łobuzersko i wbiegła do wody. Makijaż spływał Jej po twarzy, a mimo to śmiała się. -"KOCHAŁBYŚ MNIE TAKĄ JAK TERAZ?" Pokręcił głową, wszedł do fontanny, złapał ją za rękę i powiedział - "GŁUPTASIE, DLA MNIE JESTEŚ IDEALNA." Rzuciła się Mu na szyję a z Jej oczu popłynęły łzy.
|