Kochany... Jak mogę do Ciebie pisać,jeśli wiem,że Ty nigdy tego nie przeczytasz... Mogłabym pisać o tym co u mnie ,co u mojej paczki... Pozbawiłeś mnie marzeń,zaprzepaściłeś to,co tak długo budowaliśmy .Jak mam wierzyć w Boga!?Skoro pozwolił na nasze rozstanie...Zniszczenie tak idealnego związku i prawdziwej miłości.Pamiętam dobrze ,każdy Twój dotyk ,każdy oddech dzielony na pół ze mną...Każdy pocałunek przyprawiajacy mnie o dreszcze i chwilową utratę świadomości.Pamiętasz nasze wygłupy?Głupie pomysły?Kłótnie ,kto kogo bardziej kocha?Chciałeś dla mnie jak najlepiej.Ale swoim odejściem wytrąciłeś mnie z równowagi,pozbawiłeś tych wszystkich powodów do szczęścia.Próbowałam z tym skończyć,szukałam ucieczki w prochach,wódce, we wszystkim.Tysiące połknietych tabletek zapijanych wódką, kilkakrotne płókanie żołądka, pocięte ręce.Dlaczego to robiłam?By wyrazić ogromny ból jaki czułam.Każdy poranek był okropny,przestałam praktycznie funkcjonować.Wyłam z bólu do nieba. CDN :)
|