Miałem sen. Biegaliśmy po wrzosowisku, pomimo wysokiej temperatury unosiła się lekka mgła. Wokół rozciągały się doliny. Biegłem za Tobą, mogłem chwycić Cię w każdym momencie, ale chciałem dać Tobie satysfakcję z nieosiągalności i przyjemność z zabawy. Wbiegłaś w pole dziko rosnących krzewów malin. Wiedziałaś, że bardziej niż pająków czy robactwa boję się kolców. Mimo to pobiegłem za Tobą. Niewyraźną zobaczyłem Cię w oddali. Zbierałaś owoce, szłaś w moją stronę, a Twoja sylwetka stawała się coraz wyraźniejsza. Włożyłaś kilka malin do moich ust. Dałaś przedsmak słodyczy i czegoś przyjemnego. Uśmiechnąłem się i gdy chciałem Cię pocałować zniknęłaś. Obudziłem się około 10:00 rano. Musiałem wziąć antybiotyk i inne lekarstwa. Usiadłem przy biurku z mieszanką emocji wewnątrz. Odruchowo włożyłem paznokieć między zęby . Poczułem smak malin.
|