Klęczała nad chłopakiem próbując przywrócić go do życia. 'Nie waż się tego robić! Nie waż się!' Krzyczała. Nie miała siły, ale wciąż reanimowała. Wiedziała, że to nic nie da. Usłyszała karetkę na sygnale. 'O! Słyszysz? Już jadą.' Zaczęła szlochać. Łzy zlewały się z deszczem. Usłyszała głos lekarza. 'To nic nie da.' Ani na minutę nie przestawała. 'Jak to? Przecież on żyje. On da radę! Jutro ma urodziny, zrobiliśmy mu niespodziankę, on da radę!' Lekarz dotknął jej ramienia. 'Połamiesz mu żebra.' Nie zwalniała tempa. 'On da radę.' Lekarz skinął na jakiegoś wyrośniętego gościa, który odciągnął ją od chłopaka. 'Ej, puść mnie! On żyje! Musimy tak robić, odejdź! On żyje!' Spojrzała na mężczyznę zapłakanymi oczyma. 'On żyje. Żyje.' Uklękła na ziemi. 'Musi żyć...'
|