|
pierdolwszystko.moblo.pl
mam w dupie Twoję pogardę w moją stronę tylko dlatego że mam niżej opuszczone spodnie i szeroką bluzę.
|
|
|
mam w dupie Twoję pogardę w moją stronę, tylko dlatego , że mam niżej opuszczone spodnie i szeroką bluzę.
|
|
|
było jakoś koło 21.30. wracałam z koleżanką z treningu - babskie ploty , śmiechy i tym podobne klmiaty. szłyśmy przez park , gdy nagle kumpela dostała smsa i poprosiła bym poszła z Nią na skatepark. ' późno jest , nieogarnięta jestem i zmęczona' - marudziłam. Ta jednak zaciągnęła mnie tam niemalże siłą. teraz codziennie Jej za to dziękuję, bo gdyby nie ten wieczór - pewnie nigdy nie poznałabym Ciebie.
|
|
|
nigdy w życiu nie byłam świadkiem jakiejkolwiek boruty z Jego udziałem. do czasu, gdy wyszliśmy razem z klubu a jakiś koleś zaczął się mnie czepiać i wyskakwiać do mnie z łapami. zaczęli skakać sobie do gardeł i okładać się pięściami. ludzie wkoło zamiast pomóc stali i patrzyli się, kibicując do tego. wkońcu zebrałam się na odwagę. z myślą: 'najwyżej obiją mi twarz' , stanęłam pomiędzy Nimi. nogi mi drżały, ale nie odsunęłam się. ' no dalej , teraz się okładajcie ' - krzyknęłam. w jednym momencie ręce im stanęły , po czym odsunęli się od siebie. gdy wracałam z Nim później do domu, objął mnie po czym powiedział: ' nigdy Cię nie skrzywdzę, i nie pozwolę by kto inny to zrobił' , po czym pocałował mnie w czoło. zawsze wiedziałam , że mogę czuć się przy Nim bezpieczna.
|
|
|
Kłócili się, było ich słychać w całym bloku. Nie byli parą. Uderzyła go w ramię, tak mocno, że aż się cofnął, ale odzyskał równowagę i podszedł bliżej niej. Cholerne 1,80 cm krzyczało coś do niej powodując, że wściekłość wciąż rosła. Odwróciła się łapiąc za włosy 'Czy Ty w ogóle siebie słyszysz?! Nawet nie jesteśmy parą, a robisz mi afery o jakiegoś gościa ze szkoły! Ogarnij się w końcu!' Zabrakło jej tchu. Wyprostował się,ścisnął dłonie w pięści i czekał. 'I co? Mam Cię może jeszcze przeprosić?!' Podparła się pod boki. Widziała jego żyły na szyi,słyszała, jak głośno oddycha,a jego oczy zdawały się mówić, że ma ochotę coś rozjebać. Jednak on odwrócił się na pięcie i skierował ku drzwiom pokoju. Był już w kuchni, kiedy krzyknęła najgłośniej, jak mogła "Kocham Cię! No kocham Cię, do jasnej cholery!' Wrócił się. Spojrzała na niego przepraszającymi oczyma. 'Kocham, no.' Szepnęła bardziej do siebie. Podszedł do niej i z całej siły przytulił do piersi.
|
|
|
Była na imprezie. Wiedziała, że przyjdzie więc już na początku zaczęła pić. Po godzinie stała nawalona pod ścianą i krztusiła się dymem z papierosa. Wszedł do kuchni nie wiedząc, że ona tam jest. Odwrócił się, spojrzał na jej oczy, które się zaszkliły i podszedł bliżej. Zaczęła się śmiać. 'Tylko sobie nie myśl, że to przez Ciebie. Dymem się zakrztusiłam i tyle.' Złapał ją za łokieć. 'Chodź. Wyjdziemy na zewnątrz.' Spojrzała na niego wściekła i pijana. 'Chyba sobie kpisz.' Odwróciła się i kończyła swoje piwo. Wyrwał jej butelkę z dłoni i wziął na ręce przekładając przez ramię! 'Cholera! Puść mnie. Puść mnie, no!' Wyszli na zimne powietrze. Postawił ją na ziemi i odwrócił się plecami. 'Coś Ty sobie, kurwa, myślał? Że przyjdziesz i będziesz udawał bohatera? Po jakiego chuja mnie wyprowadzałeś? No po co pytam?! Nie ma już nas. Sam o tym zdecydowałeś i guzik powinno Cię obchodzić, co się ze mną dzieje!' Biła go pięściami po plecach. 'Kocham Cię.' Powiedział. Uderzyła mocniej.
|
|
|
Klęczała nad chłopakiem próbując przywrócić go do życia. 'Nie waż się tego robić! Nie waż się!' Krzyczała. Nie miała siły, ale wciąż reanimowała. Wiedziała, że to nic nie da. Usłyszała karetkę na sygnale. 'O! Słyszysz? Już jadą.' Zaczęła szlochać. Łzy zlewały się z deszczem. Usłyszała głos lekarza. 'To nic nie da.' Ani na minutę nie przestawała. 'Jak to? Przecież on żyje. On da radę! Jutro ma urodziny, zrobiliśmy mu niespodziankę, on da radę!' Lekarz dotknął jej ramienia. 'Połamiesz mu żebra.' Nie zwalniała tempa. 'On da radę.' Lekarz skinął na jakiegoś wyrośniętego gościa, który odciągnął ją od chłopaka. 'Ej, puść mnie! On żyje! Musimy tak robić, odejdź! On żyje!' Spojrzała na mężczyznę zapłakanymi oczyma. 'On żyje. Żyje.' Uklękła na ziemi. 'Musi żyć...'
|
|
|
Jesteś chory psychicznie , jeżeli twierdzisz, że Cię kocham .
|
|
|
Na trzy cztery - zapominamy o sobie, okej?
|
|
|
Wibracja telefonu a na wyświetlaczu Jego imię. ' o przypomniał sobie, pff' pomyślałam odbierając, 'hej Mała widzimy się dzisiaj?' myślałam, że jebne ' dzisiaj to ja już jestem umówiona' chwila ciszy, wiedziałam, że jesteś zły ' aa czyli widzę nie marnujesz czasu gdy mnie nie ma' wybuchłam śmiechem ' no chyba nie myślałeś, że będę siedzieć w pokoju i płakać. Przecież to byłoby takie nie w moim stylu.'
|
|
|
nie wyznaję haseł typu 'jebać facetów'. nie należę do grupy fejsbukowych dzieci, które każdą swoją czynność muszą opublikować. nie piszę na murach jp na 100 %. nie noszę kozaków za kolano bo taka jest moda. może i wszystko robię inaczej - soł sorry , od początku było wiadome , że jestem inna
|
|
|
nie pierdol mi , że jesteś ciekaw co u mnie - fałsz masz wypisany na mordzie.
|
|
|
Wpadła na niego na ruchliwej ulicy, pośród tłumu osób. Przywitał się. Wiatr kierował jego zapach w jej stronę. 'Co u...' zaczął. 'Nie. Nie pytaj mnie co u mnie, bo nie usłyszysz pozytywnej odpowiedzi. Nie pytaj też, co się ze mną dzieje i dlaczego ani razu się nie odezwałam, bo mogłoby mi się wyrwać, że jeszcze nie zapomniałam o tym, jak bardzo Cię kocham. I nie pytaj mnie, czy jest dobrze, bo nie jest. Nie radzę sobie i codziennie łudzę się, że szloch w końcu przestanie przeszkadzać mi w zasypianiu. Nie udawaj, że nie zauważyłeś.' Stał z oczami szeroko otwartymi słuchając jej bez słowa. Ocknął się i powiedział 'Zauważyłem, że Twoje oczy są przekrwione, że masz poobgryzane paznokcie, spuchnięte powieki i spierzchnięte wargi. Na dupie masz dres, a na głowie kaptur. A teraz, bardzo Cię proszę, spójrz na mnie i spróbuj dostrzec cień zmartwienia, bo cholernie mi bez Ciebie trudno.'
|
|
|
|