bezchmurne niebo i te plastikowe,białe gwiazdy na niebie.szłam boso.mój śmiech roznosił się daleko.
czerwona szminka nie wahała się rozmazać na moich całuśnych ustach.kapelusz zsuwał mi się na oczy.do połowy wypita butelka jacka daniels'a obijała mi się o jasne uda.kręciło mi się w głowie. miałam ochotę kochać się z nocą,gwiazdami i tym pieprzonym,białym księżycem.
|