Godzina 6.30. Pierwsze dźwięki 'Sweet Dreams' Mansona. Szukam dzwoniącej technologii po całym łóżku z zamkniętymi oczyma. Jest. Nieprzytomnym wzrokiem spoglądam na wyświetlacz. Rzeczywiście 6.30. Trzeba wstać. Powoli wyłączam budzik i wpatruję się w Twoje zdjęcie. Dupa, żadnej wiadomości. Patrzę na ekran drugiego telefonu. Tam też spogląda na mnie słodki chłopak o duszy diabełka. I nic, zero wiadomości. Więc wstaję. Do godziny 7.15 obijam się, łudząc się że napiszesz, serwując mi tym samym zajebisty początek dnia. Dobrze wiem, że to tylko zbędne nadzieje, ale miło jest czasem pogdybać, co nie.? Godzina 7.30. Nadal nic. Może śpisz dalej.? Może idziesz do szkoły.? Nie wiem. W każdym razie póki nie dostaję od Ciebie żadnego znaku, świadczącego o Twoim ciągłym istnieniu - jestem nieobecna wśród logicznie myślących. I mam nadzieję, że wkrótce to do Ciebie dotrze, że jesteś nieodłącznym elementem mojego życia, kimś kto wprowadza mnie w stan euforii, kimś cudownym, kimś kogo kocham.
|