Coraz częściej popadała w melancholię i marzenia.
Śniła o jego oczach zawsze błyszczących ilekroć na nią spojrzał ,
a tych razy było tak niewiele,o ustach z których nie znikał szczery uśmiech,
o ciepłu jego dłoni, które chciałaby żeby położył na jej policzku by otrzeć spływającą łzę goryczy
i wreszcie o jego ciepłym i miękkim głosie, który tyle już razy podnosił ją na duchu, doradzał.
Bała się kolejnego rozstania, ale tym razem nie miałby ją kto pocieszyć,
a to rozstanie byłoby najboleśniejszym ze wszystkich. Straciłaby nie tylko miłość ale i przyjaciela.
Serce podpowiadało jej iść do Niego i powiedzieć Mu o tych wszystkich wahaniach, jednak rozum mówił stanowcze : "NIE".W końcu uzmysłowiła sobie że Go kocha. Serce zabiło jej mocniej w piersi. Wszyscy dookoła powtarzali jej,że przyjaźń z chłopcem prędzej czy później przerodzi się w uczucie.Mieli racje.Nie wiedziała co dalej ma zrobić, wiedziała jedynie, że Go kocha i to jej na obecną chwilę wystarczyło.
|