- Pamiętasz, kiedyś, jak miałem jakieś wyjazdy, zawsze się tu spotykaliśmy, aby się pożegnać.- Zaczął znienacka, a ona przytaknęła mu po cichu.
Pamiętała.
Pamiętała każdy mały szczegół ich znajomości. - Miałem zwyczaj przychodzić tu o jakieś pięć minut wcześniej. Wtedy zawsze siadałem pod drzewem i przestawiałem zegarek godzinę wstecz, aby dać nam jedną chwilę więcej.- Zaśmiał się cicho.- Potem przychodziłem spóźniony do domu, gdzie wszyscy oczywiście dawno byli przygotowani do wyjazdu. Ale miałem to gdzieś, wiesz? - Wzruszył ramionami i spojrzał na dziewczynę.- Bo pomimo jego ciągłego biadolenia, mogłem na chwilę cofnąć dla nas czas.
- Nigdy mi o tym nie mówiłeś.- Powiedziała, opierając się na łokciach. - Nie chciałem.- Wzruszył ramionami, kolejny raz potykając się o jej wzrok.- Ale to kolejny powód, dla którego będę się upierał, że było warto.
|