siedziałam na ławce czekając na Niego. spóźniał się - jak nigdy. nagle wybiegł z domu z rozwaloną wargą i poszarpanym ubraniem. chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą, biegliśmy. w międzyczasie zdołałam się tylko dowiedzieć , że stanął w obronie matki a ojciec się wściekł. dobiegliśmy do domu kumpla, w którym był Jego brat. wziął Go, mówiąc , że ojciec znowu znęca się nad matką. obaj przerażeni pobiegli do domu. stanęłam , nie biegłam dalej za Nimi . w tym momencie uświadomiłam sobie , że dziękuję Bogu za jedno - za spokojny dom i cudownych rodziców. ;*
|