siedziałam z kumpelami u niego na wfie. cały czas się na niego patrzyłam, było widać że źle się z tym czuł, nie skupiał się w ogóle na grze. co chwilę nauczyciel się na niego wydzierał żeby wziął się do roboty. ale chyba byłam ważniejsza bo wolał się na mnie patrzeć niż robić to co nauczyciel mu kazał. podszedł do mnie kumpel, zaczęliśmy gadać i wygłupiać się. nasz śmiech było słychać na całą salę. 'patrz pan M. chyba zazdrosny' powiedział śmiejąc się pod nosem. 'ta ciekawe' i wtedy zobaczyłam idącego go w naszą stronę, usiadł pomiędzy nami mówiąc do kumpla 'a ty to powinieneś się wziąć za grę'. 'masz rację' poszedł śmiejąc się nie wiadomo z czego. 'no i o to mi chodziło' powiedział wstając z ławki puszczając przy tym oczko. uwielbiam jego zazdrość.
|