Tobi odwraca się i opiera czołem o drzewo. Zamyka oczy, a spod jego powieki wydziera się wielka łza i spływa po policzku. Słyszy jak drewniane ramy odbijają się od skalistej powierzchni skarpy i wie, że niczego już nie odzyska dzięki tej łzie. Że czasem to jest za mało.
|