dziś moja siostra wyprawiał 5-te urodziny w kolorado.już od samego rana cieszyła się na tę chwilę, gdy powiedziałam jej, że jadę z nią była jeszcze bardziej radosna. na miejscu zjechałyśmy razem kilka razy ze zjeżdżalni, później przyszli goście i poszłam w odstawkę. przybiegła tylko powiedzieć, że dała sobie sama radę wejść tu, gdzie wcześniej nie potrafiła (kazała jakiemuś facetowi ją podnieść ). 3 letnia cioteczna siostra też cieszyła się na zabawę ze mną, ale wchodząc na każdą zjeżdżalnię w połowie drogi kazała zawracać. obie śmiały się ze mnie gdy jakiś mały chłopczyk rzucił się na mnie wydając jakieś dziwne odgłosy a potem ciągle mnie gonił, łapiąc za nogi. z resztą maluchów widziałam się tylko w salce. co chwila przybiegali, coś chcieli, Młoda przyszła pochwalić się, że z sali obok pan dał jej czapeczki, bo 'jakieś dzieci nie przyszły'. w wolnym momencie wróciłam myślami wstecz o jakieś 11 lat, gdy byłam w ich wieku. świat wydawał się taki piękny, beztroski.
|