Oczywiście, że marzę. Żeby coś się zdarzyło, najpierw trzeba to sobie wymarzyć. Duża część mojego życia jest utkana z marzeń, które na początku wydawały mi się zupełnie nierealne. Będę marzyła na minutę przed śmiercią, wierząc, że nawet i to ostatnie marzenie także mi się spełni. Ostatnio marzę niepoprawnie. Większość moich marzeń żyje ze mną długo, powraca, krystalizuje się i po jakimś czasie zamienia w "projekty". Choć ostatnie marzenia nie są z tej półki, bowiem marzę o czymś, co nie może się spełnić.
|