było około dwunastej, kiedy wracałam z klubu, zalewając się łzami. był z nią, z tą, którą żywię odwiecznie nienawiścią, której nie znoszę do potęgi etnej. wyciągnęłam z torebki komórkę, i ledwo co odnalazłam jego kontakt. odebrał po chwili. z oddali dochodził odgłos głośnej muzyki, po czym dobiegł mnie komunikat 'zaraz wracam' kierowany do znajomych. odczekałam jakieś pół minuty, kiedy usłyszałam Jego głos w słuchawce, tym razem przemawiający do mnie. - mała, jest sobota, panny czekają, a mój chuj domaga się pieszczot. - powiedział. pokręciłam z niedowierzaniem głową. - zastanawiam się po prostu, czy z czasem zapomnę. chciałam wiedzieć, jak długo kocha się skurwieli, oraz czy istnieje jakaś recepta na tęsknotę. - wydukałam, przez łzy. - skończyłaś? miłej nocy, piękna. - odrzekł z szyderczym śmiechem, rozłączając się.
|