|
była to jedna z tych panien które na dobrą sprawę powinny siedzieć w zakładzie psychiatrycznym.gdy kochała kogoś, gotowa była zrobić dla Niego wszystko.zawsze miałam z Nią na pieńku-bo przyjaźniłam się z Jej facetem.gdy ją widziałam-w głowie miałam zakodowane by zwyczajnie pójść inną drogą.wiecznie przeszywało mnie jej spojrzenie przechodzące przeze mnie na wylot.nigdy nie mogła zaakceptować naszej przyjaźni.gdy zerwali,nasza przyjaźń nagle zaczęła się jebać.było zero rozmów,zero jakiegokolwiek kontaktu.ciągle pałętało się po głowie pytanie:' do cholery,dlaczego?'.wkońcu przyszedł dzień gdy natknęliśmy się na siebie.prosto z mostu zapytałam co jest pięć.'zerwałem z Nią,dostała jakiegoś pierdolca.nie odzywałem się,bo chciałem Cię chronić-Ona gotowa jest zrobić wszystko by mnie odzyskać,rozumiesz?'.w tym momencie do oczu podeszły mi łzy,a rozum nie potrafił ogarnąć tych słów.pewnie,spotkałam się nie raz z ochroną ze strony przyjaciela,ale nigdy w taki sposób./ veriolla
|