tak bardzo chciałabym znów sięgać mamie do pasa, nałożyć jej szpilki, po czym ubrać czerwoną sukienkę, która ciągnie się po podłodze z racji mojego wzrostu. usta pomalować ciemną szminką, przewiesić torebkę przez ramię, wziąć do ręki stary, białogardzki telefon, po czym udawać, że jestem panią prawnik i ktoś do mnie dzwoni w ważnej sprawie. wszystko było takie proste, bezpieczne. możecie brać wszystko na serio, przejmować się najdrobniejszymi błahostkami. ja mam zamiar zachować w sobie to dziecko, które przepełnione było wiarą i nadzieją w lepsze jutro
|