Pragnę lata. Tamtej pogody. Trybu życia. Pięknego wyjebu na rzeczywistość. Faktu niezależności. Braku kontroli. Rocznikowej siedemnastki. Normalności swojej anormalności. Chwili wytchnienia. Koncertu. Odreagowania. Kropli devili i buszka wina. Anielskiej naiwności. Tamtej długości dnia, 25 godzin w dobie. Życia od jednego wydarzenia - byle do kolejnego. Swoistego nie-życia.
|