Czy skoczyłabym dla niego w ogień? Nigdy. Robiąc to, uczyniłabym go nieszczęśliwym, a nie potrafiłabym patrzeć na niego z góry i nie widzieć jego cudownego uśmiechu. Jego cichy szept jest powodem mej egzystencji, tlenem jest wszystko, czego dotknie. Więc trwam w tym uczuciu i oddycham tą miłością. Czy ilość i jakość mogą iść ze sobą w parze? Tylko wtedy, gdy czuję, że z każdym dniem kocha mnie coraz bardziej i intensywniej, karmiąc me serce ukochanym narkotykiem, jakim jest jego obecność. Czy załamałabym się, gdyby odszedł? Nie. Tylko bym umarła, dusząc się bez mojego tlenu. Czy zmieniłabym się? Nie, tylko byłabym jak niebo bez słońca, studnia bez wody i las bez drzew.
|