/cz.2/ Wypiliśmy herbatę, porozmawialiśmy na jakieś błahe tematy, okazało się że wiele nas łączy. Lubimy tą samą muzykę i tych samych wykonawców, od razu załapaliśmy kontakt. Musiałeś już lecieć, ale wymieniliśmy się numerami. Godzina 3.05 po raz setny przekręcałam się na drugi bok, nie mogąc zasnąć. Nagle poczułam delikatne wibracje pod poduszką 'Alek dzwoni', odebrałam. 'Może to głupio zabrzmi, ale nie masz czasem ochoty na spacer?' -'Nie mam pojęcia skąd się domyśliłeś, że nie mogę spać', zaśmiałeś się i dodałeś 'za 10 min widzimy się na klatce'. Uśmiechnęłam się pod nosem, idąc w stronę łazienki. Do 7.00 siedzieliśmy po turecku na przeciwko siebie na ławce. Pierwszy raz od dawna czułam się tak beztrosko, tak dobrze się rozumieliśmy. Śmialiśmy się z tych samych żartów, potrafiliśmy rozmawiać na każdy temat. Byliśmy jak rodzeństwo.
|