wszystko mnie jako dobija, miażdży. czuje sie jak w jakiejś pułapce, i w sumie chyba nawet nie chce mi sie stąd uciekać. taka obojętność wobec tego co będzie i ciągłe wspomnienia tego co było. i ta pierdolona nadzieja, że może jednak można być szczęśliwym. co to w sumie znaczy być szczęśliwym ? dobra dobra, na to pytanie i tak nie będę w stanie odpowiedzieć. ale w sumie, chyba nie da się osiągnąć pełni szczęścia. zawsze coś jest nie tak. a może o to właśnie chodzi. bo żeby dostrzegać te dobre rzecz, trzeba też potrafić dostrzec te gorsze.
|