Widzę, że nie potrafisz już bez niego żyć. Już za późno. Związek ze mną byłby dla ciebie zdrowszy. Nie byłbym twoim narkotykiem, tylko twoim powietrzem, twoim słońcem.
Kącik moich ust wygiął się w smutnym półuśmiechu.
-Wiesz, że nawet kiedyś tak o tobie myślałam? Że jesteś moim słońcem, moim osobistym słońcem? Odganiałeś dla mnie chmury.
Westchnął.
-Z chmurami sobie radzę, ale nie mogę walczyć z zaćmieniem.
Przyłożyłam mu dłoń do policzka. Czując na skórze mój dotyk, zrobił wdech i przymknął powieki. Przez minutę wsłuchiwałam się w miarowe bicie jego serca."
|