wpadasz do mieszkania - miało być dziś tylko jedno piwo. wpadają ziomki ,
patrzysz im na ręce - z dobre dwa litry przynieśli ze sobą. mija godzina, kolejna dostawa alko.
idziesz do kuchni, już ledwie - dziękujesz ścianą , że są i Cię podtrzymują.
po kilku godzinach koniec melanżu. jedni poszli do domu, reszta zalicza zbiorowego kaca.
leżysz na kanapie z myślą ' przecież miałam już nie pić'.
|