Nie lubił tego uśmiechu, uśmiechu osoby psychicznie chorej, wyszczerzonych zębów i kłów, siadał wtedy do pianina i grał swe "straszne" jak to określali inni melodie, cóż to nie jego wina, że bawiły go ludzkie błędy, ludzka głupota i nie przewidywalność, ale czego się spodziewać po człowieku, który zgadywał myśli innych z łatwością i manipulował rozmową.
|