Wracałam do domu wieczorną porą. Było juz ciemno.
Ciemne ulice oswietlały wysokie latarnie.
Po drodze mijałam ludzi, z ich twarzy można było odczytać smutek i zakołopotanie.
Może byli samotni? A może bali sie ciemności? Nie wiem sama..
Nie zastanawiając sie dalej, szłam żwawym krokie.
Mimo, że byłam w cienkiej kurtce, a noc nie należała do ciepłych,
nie odczuwałam chłodu. Powietrze tego wieczoru było żeśkie i lekkie.
Przybrało zapach świeżo ściętej trawy. Wiatr delikatnie owiewał moją grzywke.
Poczułam wtedy, że jestem szczęśliwa, mimo wielu problemów jakie ostatnimi czasy mnie spotkały. Patrząc na zachmurzone niebo chciało mi się żyć.
Lecz nagle poczułam, że czegoś mi jednak brak.
Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, ale później zrozumiałam.
Brakowało mi twojego kroku obok mojego. Twojego spojrzenia, uśmiechu.
Brakowało mi poczucia bezpieczeństwa, sensu istnienia.
Brakowało mi po prostu Ciebie.
|