Stanęłam w drzwiach jakby na komędę baczność. Zrobiłam się nerwowa, bo przecież widzi mnie w stanie okropnym. Wtedy popatrzył na mnie, uśmiechnął się do mnie, pogłaskał po głowie " oj dziecinko, może jednak wejdę do środka". Jak powiedział tak zrobił. Wszedł do środka i usiadł na moje miejsce, normalnie bym się wściekła, ale to w końcu on. Mówił mi coś, ale nie pamiętam co, bo patrzyłam gdzieś daleko przed siebie.
|