To jest naprawdę straszne. Każdej nocy kilka godzin gapię się w sufit. odbywam pielgrzymki do kuchni i z powrotem. wypijam litry melisy, wymyślam miliardy róznych bzdur, myślę o nim. A chciałabym usnąć tak przed północą, żeby się wyspać i na drugi dzień móc wstać wcześniej, a nie gdzieś dopiero koło 4 nad ranem i cały następny dzień czuć się psychicznie i fizycznie wykończona.
|