Siedząc na parapecie, przy zgaszonym świetle, z kubkiem gorącej herbaty,
który wręcz parzy mnie w dłonie, patrząc na krople deszczu odbijające się od okna,
dochodzę do wniosku, że lubię być sama.
Bez kogokolwiek obok. Czasami obecność innej osoby nie pozwala mi na bycie taką,
jaka jestem w żadnym momencie. Często udaję, że jest dobrze, byleby uniknąć
zwierzeń i pocieszeń. Jednak z drugiej strony dobrze mieć obok kogoś,
kto wyciagnie nas z powrotem, gdy wpadniemy za burtę, i dobrze czuć się potrzebnym,
by komuś innemu móc zawsze pomóc. Jakby nie patrzeć jest to zamknięte koło.
Dla mnie bez wyjścia. Nie potrafię być bardziej w lewo, ani w prawo...
|