siedzieli tam we dwoje..na tej wyjątkowej ławce..nikt im ciszy nie zaklocal...bylo jeszcze wczesnie rano...przytulona do niego...patrzyla w tym samym kierunku .. oboje wiedzieli ze tak czy inaczej beda musieli o tym porozmawiac... ona chciala uniknac tej rozmowy..wiedziala ze lzy poplyna i smutek nastanie... dłuzej juz tak nie mogla...odsunela sie od niego ...udajac ze sie rozciaga odpiela drobniutki lancszek ktory dostala gdy byla mala... byl dla niej wazna rzecza lecz chciala zeby teraz mial go ten ktorego kocha..... przytulajac sie do niego zalozyla mu na szyje zloty lancuszek....ten gest mowil sam za siebie...pocalowali sie ...i juz wiedzieli ze nie musza o tym rozmawiac...
|