|
lubiłam te zimowe, wieczorne spacery, kiedy szliśmy trzymając się za ręce, która niemiłosiernie Nam marzły. przyglądaliśmy się migoczącym wszędzie kolorowym światełkom. uśmiechy nie schodziły z twarzy. - mam problem, kochanie. - szepnęłam, przerywając tą magiczną ciszę. zatrzymał się, i odwrócił mnie ku sobie. - jaki, piękna? - zapytał czule. - nie wiem, o co prosić w liście do Mikołaja. mam wszystko czego potrzeba do szczęścia. - wyjaśniłam, wtulając się w Jego ramiona.
|