A ona, zamiast pozwolić mu zapomnieć, wyglądała pięknie jak jeszcze nigdy. Wstała godzinę wcześniej, by zrelaksować się pod gorącym prysznicem, zrobić idealny makijaż i delikatne loki. Ubrała luźną tunikę, dłuższy sweter i dziurawe leginsy. Żując gumę, minęła go na korytarzu. Z jej ust padło tylko krótkie powitanie, kompletnie wyzute z uczuć. Poszła dalej i pogłośniła "Jestem bogiem" Paktofoniki, które leciało w słuchawkach. /hasacz1
|