sylwester. minęła północ. staliśmy patrząc w niebo i pijąc szampana. w pewnym momencie zdjąłeś swoje rękawiczki i kazałeś mi założyć. odmówiłam, tłumacząc, że zmarzną Ci ręce. ponownie kazałeś mi je założyć mówiąc, że Tobie nic nie będzie. zaczęliśmy iść przed siebie, było bardzo ślisko więc spytałam czy mogę się Ciebie złapać, wystawiłeś rękę i z uśmiechem na twarzy kazałeś mi się trzymać. w pewnej chwili, gdy się zatrzymaliśmy przytuliłeś się do mnie tak mocno, że mogłabym w tych ramionach zostać na zawsze. pachniałeś cudownie.
|