Ujęła mnie pod ramię. Miała tak zimne palce, że chłodny dotyk poczułem nawet przez materię kaftana.
-Jestem przyzwyczajona do długich podróży...
Przyjrzałem się jej wąskim, delikatnym stopom i szczupłym łydkom.
-Czyżby?
Obróciła na mnie wzrok z nieoczekiwanym uśmiechem na pełnych ustach.
-Kiedyś wybrałam się nawet do Piekła-wyjaśniła.
-Jak zdołałaś wrócić?
Przyglądała mi się długo i uważnie.
-Wrócić? Wrócić? Ja tu zostałam...
|