(część 2) nie wiedzący o co chodzi chłopak, spojrzał w lustro znajdujące się po Jego prawej stronie.
wytarł się i powiedział: 'kochanie, to nie tak ja Ci to wszytko wytł...' dziewczyna przerwała Mu donośnym krzykiem: 'won mi z tego mieszkania! Ty zasrańcu fałszywy! i nie waż się dzwonić, ani pisać!' On nadal stał jak wryty. dziewczyna złapała Go i wypchnęła za drzwi. mało brakowały, a chłopak sturlałby się po schodach. kiedy popatrzyła jak 'biedaczek' schodzi po schodach z jakąś wieśniacką torebką, weszła do mieszkania trzaskając drzwiami. była z siebie dumna jak cholera. uważała, że zrobiła dobrze, ponieważ taka sytuacja nie była pierwszą. / WRACAJTUNO.
|