Było parę minut po północy, zadzwonił telefon. To był on, poczuła dziwny dreszcz przeszywający ją od środka. Zaspanym głosem odebrała. `Zostaw mnie, zapomnij o mnie, dobra ? Ja cię juz nie kocham, nara` wypowiedział.. a w słuchawce słychać było tylko długi sygnał. Nie wiedziała co się dzieje, co ma robić. Wpadła w histerie, z oczu zaczęły płynąć jej łzy, czuła się rozdarta jak mała dziewczynka, której zabrano wszystkie zabawki. Założyła bluze i trampki i wybiegła z domu.. nie czując nawet mrozu panującego na zewnątrz biegła przed siebie, a płatki śniegu łączyły się z jej łzami, tworząc jednolitą całość. Upadając na śnieg krzyczała z rozpaczy, mając niesamowity żal do Boga. Nie mogła zrozumieć jak z dnia na dzień można się odkochać. Cała przemarznięta zaczęła trząść się z zimna.. Jej blade policzki, zarumieniły się. a ona resztkami sił napisała na śniegu `love forever.
|