To było już po 22. siedziała na parapecie z nogami zwisającymi ku ziemi,zastanawiac sie nad swoim zyciem i przez głowe przelatywało jej ciagle to samo pytanie. Skoczyć,czy nie? Pomyślała,że poczeka do 00.00 , jak nie zadzwoni to skoczy.Była 23.50 trzęsła się z zimna z telefonem w rece , w myślach błagała by zadzwonił,przecież ona kochała swoje zycie. Nadeszła 00.00 - Skoczyła, nie zadzwonił. Następnego dnia jej mam z łzami w oczach poszła do jej pokoju , bo słyszała ,że coś dzwoni. Przyszedł sms od niego, napisał jej,że kocha ją jak nikogo innego-było za późno
|