Teraz gdy idzie ulicą. Mokre ciuchy wskazywały, że to nie był krótki spacer. Deszcz obmywa jej twarz . Z papierosem w ręku, kroczy przez ten jebany świat. Pachniała tanim winem. On szedł z naprzeciwka. Spostrzegł w jej oczach zmieszanie. Podchodzi, pyta ją:
-Czemu jesteś w rozterce?
-Bo jebanie mnie zraniłeś!
-Cholera jak to? Nigdy nie paliłaś, nie przeklęłaś . Nawet deszczu nie lubiłaś.
-Teraz lubię, mam wytłumaczenie na pytanie:" Płaczesz?" "Nie to deszczu krople."
-Co ja takiego zrobiłem?
-Nie potrzebowałam romantycznych kolacji. Mogłeś wziąć reklamówkę z piwem i worek truskawek. Mogłeś jak zwykle pachnieć nikotynowym dymem. Nieważne. Ale nie wybierać innej.
|