Poczuła tylko jak odruchowo tona łez poleciała jej po policzkach, czuła jak jej serce w ogniu stanęło. Ale musiała być silna, nie mogła się załamać. Wytarła łzy. Odeszła. Ostatnim złym wzrokiem go owiała. Serce przyśpieszyło, odwróciła głowę, ostatni wdech nikotynowy. Rzuciła ze zniewagą petem w jego stronę. Stał oszołomiony z szeroko rozwartymi powiekami. Docenił to co kiedyś stracił, lecz było już za późno. Ona już go nie kochała. Jeszcze czekał na zguby odrobinę. Ona nieugięta kroczyła przed siebie. Nie potrafił oderwać oczu od jej dumnego kroku. Nogi mu się ugięły, przysiadł na skraju chodnika. Ukrył twarz w pokaleczonych dłoniach. Pomyślał: „Co ja takiego narobiłem? Czemu taki durny byłem?” Wszystko co było, nigdy już nie wróci. Lecz ona teraz ma wyjebane na świat i czuje, że może spojrzeć każdemu prosto w twarz bez grama wstydu, ani cienia wątpliwości. Tę
|